Mecz z kielczanami przyniósł trenerowi Padwy Marcinowi Czerwonce szereg wyzwań. Najważniejsze kwestie dotyczyły absencji kluczowych zawodników. O kontuzji Adriana Adamczuka wiedzieliśmy od dawna. Zamojski rozgrywający powoli wraca do siebie po kontuzji stawu skokowego, ale w stu procentach nie był jeszcze gotowy do gry.
Jeszcze większym problemem był uraz mięśniowy Szymona Fugiela. Kapitan Padwy, podobnie jak Adamczuk pojawił się w kadrze meczowej, ale jego występ był mocno wątpliwy.
– Wejdę na parkiet tylko w ostateczności. Wolę nie ryzykować – mówił przed spotkaniem Fugiel.
Widzowie zgromadzeni w hali zamojskiego OSiR zobaczyli nieco „zmodyfikowaną” Padwę. Kluczową rolę w ataku miał ogrywać jeden z najmłodszych w zespole Aleksy Radwański, a ciężar zdobywania bramek wziął na siebie Tomasz Sałach. Świetnie zaprezentował się także skrzydłowy Krzysztof Bigos, który kilka trafień zaliczył z nieprawdopodobnych wręcz pozycji.
Jednak absolutnie dominujących elementem gry pozostała obrona. Aplauz widowni wzbudzały kolejne udane interwencji bramkarzy, Karola Drabika i Rafała Bąka, a przede wszystkim nieustępliwa walka przy rozbijaniu ataków rywali. Statystyka kar mówi sama za siebie. Przez 18 minut zamościanie grali w osłabieniu, podczas gdy akademicy z Kielc otrzymali zaledwie jedną, dwuminutową karę.
Po raz kolejny w tym sezonie zawodnicy Padwy pokazali olbrzymią determinację i wolę walki. Twierdzy Zamość w obecnych rozgrywkach nikt jeszcze nie potrafił zdobyć.
Padwa Zamość – AZS Politechnika Św. Kielce 24:23 (14:10)
Padwa: Bąk, Drabik, Wnuk – Sałach 6, Bigos 6, Gałaszkiewicz 4, Maciocha 2, Radwański 2, Samoszczuk 2, Fugiel 1, Pieczykolan 1, Adamczuk, Kozyrski.
Politechnika: Godzwon, Porzucek, Świąder – Glita 8, Kwieciński 4, Rączka 3, Kurek 2, Kamys 2, Sadecki 2, Wojciechowski 2, Litwin, Żaba-Żabiński, Banasik.
Sędziowali: Maciej Karwowski, Mirosław Kowalski (Przemyśl). Widzów: 290. Kary: Padwa – 18 min; Politechnika – 2 min.
Napisz komentarz
Komentarze