Kluczem do sukcesu w sobotnim meczu była dobra gra w defensywie. W dotychczasowych spotkaniach zamojscy defensorzy grali w kratkę, ale w ostatnim meczu z AZS Politechnika Świętokrzyska Kielce spisali się na medal tracąc tylko 21 goli.
– Jeśli utrzymamy tę tendencję w Krakowie, to będzie dobrze. Najważniejsze to powstrzymanie ich najskuteczniejszego strzelca, Tomasza Cupisza – mówił przed spotkaniem Tomasz Samoszczuk, rozgrywający zamojskiego zespołu.
Założenia udało się zrealizować jedynie w pięćdziesięciu procentach. Owszem, w sobotnie popołudnie Cupisz znacząco nie poprawił swojego dorobku bramkowego trafiając do siatki dwa razy. Z drugiej jednak strony świetnie punktowali koledzy Cupisza, którym forsowanie zamojskiej defensywy przychodziło dość łatwo.
– Po pierwszej połowie traciliśmy do gospodarzy trzy gole, po przerwie było niestety coraz gorzej. Mały promyk nadziei zapalił się jednak w 52 min., kiedy to doprowadziliśmy do stanu 25:28 – mówi Tomasz Czerwonka, trener Padwy.
Trzy bramki straty i osiem minut na ich odrobienie – podobny scenariusz ze szczęśliwym zakończeniem miał już kilkukrotnie miejsce w tym sezonie. Zamościanie wyczuli swoją szansę, ale później jak z rękawa posypały się dla nich dwuminutowe wykluczenia i czerwone kartki. Praktycznie do końca spotkania zawodnicy Padwy grali w podwójnym, a nawet potrójnym osłabieniu. Nic dziwnego, że w końcowym rozrachunku stracili do przeciwników siedem bramek.
W najbliższą sobotę, o godz. 17.30 żywiołowo reagująca zamojska publiczność będzie miała okazję obejrzeć spotkanie drużyny Padwy z AZS UJK Kielce.
Krakowiak Kraków – Padwa Zamość 34:27 (13:10)
Padwa: Mróz, Wnuk – Adamczuk 4, Sałach, Gałaszkiewicz, Maciocha 4, Styk 7, Fugiel 9, Pieczykolan, Maroszek, Wańkowicz, Samoczczuk 3, Nowicki.
Sędziowali: Wojciech Bloch, Michał Solecki (Nakło Śląskie, Bytom). Widzów: 250. Kary: Krakowiak – 10 min; Padwa – 18 min. Czerwone kartki: Krzysztof Maroszek, Michał Mróz (obaj Padwa) – za faule.
Napisz komentarz
Komentarze