Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Red. Kratiuk: im więcej wrogów z „siekierami”, tym bardziej budzi się katolickie społeczeństwo

  • Źródło: Materiał nadesłany
Red. Kratiuk: im więcej wrogów z „siekierami”, tym bardziej budzi się katolickie społeczeństwo

Źródło: krystian-kratiuk-studio-pch24.jpg

Nawet bolesna lub niepopularna prawda jest lepsza niż okłamywanie odbiorców. Prowadząc media katolickie, trzeba uczynić ją fundamentem. W naszym przypadku fundament ten, wraz ze stworzeniem narracji bliskiej czytelnikowi, ale odmiennej w stosunku do mediów głównego nurtu, przyniósł oglądalność i rozpoznawalność. O tym wszystkim mówi nam Krystian Kratiuk – redaktor naczelny portalu PCh24.pl i telewizji internetowej PCh24TV.

Jak wyglądały początki tworzenia mediów internetowych w Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi? Z jakimi wyzwaniami mierzyła się redakcja?

 

Krystian Kratiuk: Gdy powstawał portal PCh24.pl nie wyobrażaliśmy sobie, że może stać się tak ważnym głosem w katolickiej debacie publicznej w Polsce. Twórcy tego medium zakładali jednak, że muszą zawsze przemawiać głosem jasnym i zdecydowanym, choćby mody współczesnego świata (a czasem i mody współczesnego Kościoła) mówiły zawsze co innego niż my. I tego się trzymamy od ponad dekady – i to przyniosło efekt w postaci zwiększającej się stale liczby odbiorców. Nasi czytelnicy zobaczyli bowiem, że mamy twarde, katolickie poglądy i użyjemy wszystkich możliwych narzędzi by ich bronić. 

 

Nie zmienialiśmy nigdy naszych zapatrywań ze względu na sondaże, finanse, naciski kurialne czy polityczne – nigdy nie musieliśmy tego robić, gdyż pozostajemy niezależni od kogokolwiek poza naszymi czytelnikami, będącymi jednocześnie darczyńcami. 

 

Kiedy po raz pierwszy odczuliście, że grono sympatyków i czytelników tytułów spod znaku „Polonia Christiana” (później już jako PCh24) jest naprawdę liczne?

 

Po raz pierwszy zobaczyliśmy, że nasz głos w debacie katolickiej jest brany pod uwagę w roku 2015 – wtedy to przez Europę przechodziły masowe migracje z Azji i Afryki, a my wyjaśnialiśmy czytelnikom do czego może to doprowadzić. Nasze przewidywania się spełniły – i zaufanie do nas zaczęło być bardzo szerokie. 

 

W tym samym roku zabraliśmy głos inaczej niż wszyscy w sprawie transplantacji, co wywołało szok u przedstawicieli służby zdrowia, którzy pisali na nas donosy do biskupów. To doświadczenie bardzo nam się przydało w latach pandemii – i zdobyte zaufanie czytelników także. Pogłębiający się kryzys w Kościele sprawił w tym samym czasie, że ludzie zaczęli powracać do naszych prognoz z początku pontyfikatu papieża Franciszka – dziś już nasi dziennikarze są w sprawie kryzysu Kościoła traktowani jak eksperci i zapraszani do innych redakcji. Zwykle bowiem jako pierwsi opisywaliśmy sprawy, które inni wśród katolickich redaktorów, woleli przemilczać. 

 

Jakie szanse stoją przed mediami katolickimi w Polsce? Wokół czego gromadzić odbiorców w dobie laicyzującego się społeczeństwa?

 

Wokół wiary katolickiej. To jest nasz najcenniejszy bo jedyny skarb. Z tej wiary wynikają nasze przekonania i zapatrywania moralne – a w związku z tym także zapatrywania na różnice kulturowe i cywilizacyjne. Nie bez powodu ten, kto chciał zniszczyć cywilizację zawsze próbował zniszczyć Kościół. Musimy zatem bronić Kościoła, chronić depozyt wiary, i to nawet wtedy, kiedy część hierarchów katolickich twierdzi, że obrony z naszej strony nie chcą. Nie musimy rzecz jasna bronić ich jako indywidualności – ale Kościół katolicki nie jest własnością biskupów i mamy prawo bronić go jako jego część. 

 

Jakie zagrożenia można wyróżnić w postaci głównych barier dla rozwoju polskich mediów internetowych dla katolików?

 

Wbrew pozorom takim zagrożeniem nie jest laicyzacja – w niej upatrywałbym raczej szansy na rozwój katolickich mediów. Im więcej bowiem jest laicyzatorów z mniej lub bardziej metaforycznymi siekierami, tym bardziej budzi się katolickie społeczeństwo, ludziom spadają łuski z oczu. 

 

Ogromnym zagrożeniem jest natomiast uzależnienie mediów od gigantów internetu – od widzimisię właścicieli serwisów Facebook czy YouTube, od ich zapędów cenzorskich. Zapędy to odczuliśmy już kilkukrotnie na własnej skórze poprzez blokowanie naszych postów lub nawet całych filmów. Inne redakcje – jak np. Wrealu24 – traciły całe konta w serwisach społecznościowych, o czym także informowaliśmy, starając się nagłaśniać problem coraz agresywniejszej postawy korporacji big techu.

 

Poza tym – nie mamy się czego bać. Ale nigdy nie staniemy w boju o dusze z mediami liberalno-lewicowymi, promującymi hedonizm i ateizm bez pieniędzy. A pieniędzy media katolicie nie będą miały tylko wtedy, kiedy nie będą wspierane przez katolików. Wiele jest więc w naszych rękach – zachęcam zatem do wspierania PCh24.pl i jego wydawcy – Stowarzyszenia Piotra Skargi

 

I jeszcze jedno – warto w tym miejscu powtórzyć zachętę św. Ignacego Loyoli: módlmy się tak, jakby wszystko zależało od Pana Boga i jednocześnie pracujmy tak mocno, jakby wszystko zależało od nas

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Benedykt Witkowski.

 

- Materiał nadesłany -

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze