W sobotnim meczu (19.11) z kielczanami w zamojskiej drużynie dobrze funkcjonowały elementy, do których można było mieć dotychczas zastrzeżenia.
– Przede wszystkim obrona. Współpraca pomiędzy zawodnikami z pola i bramkarzami wreszcie wyglądała mniej więcej tak jak sobie życzyłem. Najważniejsze, że moi podopieczni zaczęli nawzajem się słuchać. Dotychczas było tak, że owszem, wymieniali między sobą wskazówki, ale nie wprowadzali ich w życie. W sobotę było zupełnie inaczej – powiedział Tomasz Czerwonka, trener MKS Padwa Zamość.
Pocieszająca jest także gra skrzydłowych. Istotne trafienia dla Padwy zaliczyli Jakub Wańkowicz, Kajetan Litwińczuk, a zwłaszcza Jakub Pieczykolan, dla którego był to najlepszy występ w tym sezonie.
Praktycznie przez całe spotkanie inicjatywa należała do żółto-czerwonych, ale ambitnie grający gospodarze nie zamierzali oddać meczu bez walki. Wręcz przeciwnie, w 56 min kielczanie tracili tylko jedną bramkę (25:26) i remis był na wyciągnięcie ręki.
Wówczas ważne trafienia dla zamościan zaliczyli Adrian Adamczuk, Szymon Fugiel (tradycyjnie już najlepszy strzelec zespołu, 9 goli) i Tomasz Samoszczuk i dzięki nim dwa punkty pojadą do Zamościa.
W najbliższy czwartek (24.11) zespół trenera Czerwonki odrobi ligowe zaległości i w wyjazdowym meczu zmierzy się z rezerwami Azotów Puławy.
AZS UJK KIELCE – PADWA ZAMOŚĆ 26:30 (14:17)
Padwa: Buchcic, Bąk – Fugiel 9, Pieczykolan 4, Litwińczuk 4, Adamczuk 3, Gałaszkiewicz 3, Wańkowicz 2, Samoszczuk 2, Działa 1, Romańczuk, Świerczyński, Wawrzycki, Maroszek.
Sędziowali: Paweł Piątek (Gać), Maciej Szestakow (Rzeszów). Widzów: 50. Kary: Padwa – 12 min. Czerwona kartka: Gałaszkiewicz – 55 min, za faul.
Z poważaniem
MKS Padwa Zamość
Napisz komentarz
Komentarze