Po krótkiej przerwie obie pierwszoligowe drużyny PWSZ Zamość rozgrywają mecze o punkty. Najpierw o godz. 11.00 panie podjęły drużynę Bronowianki II Kraków. Z kolei o godz. 16.00 panowie zagrają rewanż z drużyną Global Pharma Orlicz 1924 Suchedniów. Na hali kibice mogli dostrzec duże emocje, a panie zaprezentowały zbliżony poziom sportowy, o czym powiedział trener PWSZ Zamość, Piotr Kostrubiec.
Zespół żeński zajmuje VI miejsce, tracąc zaledwie 2 punkty do drugiego zespołu w tabeli. Drużynę dziewcząt reprezentują zawodniczki z Lubelszczyzny i Podkarpacia. Natomiast mężczyźni na co dzień mieszkają w miastach, oddalonych od Zamościa o kilkaset kilometrów. Dlatego zawodnicy przygotowując się do rozgrywek ligowych trenują w miejscowych klubach. Jak wyglądały przygotowania do dziewcząt do meczu z rywalkami z Krakowa?
Po pierwszej rundzie tego sezonu męska drużyna PWSZ Zamość jest wiceliderem I ligi. Piotr Kostrubiec ocenił szanse mężczyzn z drużyną Suchedniów, którzy są wymagającym rywalem ponieważ Zamościanie z tą drużyną przegrali w pierwszej rundzie.
Poziom rozgrywek w tenisie stołowym jest wysoki co sprawia, że z roku na rok ta dyscyplina ciszy się coraz większym zainteresowaniem.
Jest się czym pochwalić ponieważ PWSZ Zamość to jedyne w województwie I- ligowe drużyny mężczyzn i kobiet, które reprezentują nasze miasto. Władze uczelni czynią starania, aby w przyszłości powstał Ośrodek Tenisa Stołowego, gdzie swoje umiejętności będą mogli rozwijać pasjonaci tego sportu.
Czego w 2020 roku możemy życzyć tenisistom w tym sezonie?
Za tydzień tenisiści zagrają na wyjeździe. Piotr Kostrubiec zdradził kto będzie rywalem panów oraz kobiet, które będą musiały zmierzyć się z dwoma drużynami.
Koniec tego sezonu zaplanowano na początek maja. Jednak jeśli rozgrywki zakończą się awansem zostanie on przedłużony.
Ostatecznie spotkanie pań i mężczyzn zakończyło się remisami 5:5. Kobiety wystąpiły w składzie: Karolina Lalak, Anna Brzyska, Patrycja Waszczuk i Aleksandra Osuch, a panowie w składzie: Paweł Kozieł, Igor Zavadskyi, Marcin Kusiński i Marcin Litwiniuk.
Napisz komentarz
Komentarze