Tegoroczna edycja odbywała się w Jabłonicy Ruskiej, w malowniczej scenerii dzikiej przyrody, w Gospodarstwie Rybacko - Agroturystycznym. Otaczała nas wielka przestrzeń, a dźwiękom liry wtórował wiatr, szum rzeki i trzepot motylich skrzydeł. Co jakiś czas ryby z okolicznych stawów podpływały posłuchać co to za dziwne dźwięki. Przez dwa dni Słońce rozpieszczało nas swoim ciepłem, na koniec zaś ukojenie od upału przyniósł deszcz. Liry grały od świtu do zmierzchu, a po małej przerwie od zmierzchu do świtu bez względu na pogodę. Korbą kręcili uczestnicy, którzy przybyli z różnych stron Polski. Niektórzy z nich już kolejny raz odwiedzili Podkarpacie. Spotkanie było zdecydowanie wielopokoleniowe. Najmłodsza uczestniczka miała 14 miesięcy, a najstarszy uczestnik zaczął 90 rok życia i pędzi na pełnej petardzie, cały czas powtarzając, że jeszcze nie ma żadnych wiadomości z góry. To oczywiście Mistrz Stanisław pełen sił i pasji. W ramach Wakacyjnego Kręcenie Korbą uczestnicy mogli wziąć udział w różnego rodzaju warsztatach. Piątkowy wieczór wypełniło „100 pytań do Mistrza”, podczas którego Pan Stanisław odpowiedział na niezliczoną ilość pytań, opowiedział nam wiele ciekawych rzeczy zarówno swoich wspomnień jak i z historii i technicznych aspektów dotyczącej budowy lir. Podczas „Warsztatów u Mistrza” można było nauczyć się pieśni, które pamięta z dzieciństwa, młodości, kawalerki i lat dojrzałych. Pieśni pochodzą z Haczowa i Podkarpacia. Warsztaty wraz z Panem Stanisławem przygotował pomysłodawca Maciej Bator (Zespół Muzyki Dawnej Vox Angeli). Podczas nagrań materiału Mistrz zaśpiewał 120 pieśni, wtedy wydawało się nam, że to bardzo dużo. W Jabłonicy okazało się, że to dopiero pierwsza setka, czyli będzie ciąg dalszy.
Lirnicy pragnący doskonalić swoje umiejętności gry, czyli ci, którzy pragną wymiatać bardziej ćwiczyli w pocie czoła pod okiem Macieja Harny (Matragona) na warsztatach instrumentalnych. Inni stawiali pierwsze lirnicze kroki na warsztatach u Stanisława Nogaja – ucznia Mistrza Wyżykowskiego. Przez cały czas działało również Pogotowie Lirnicze i doradztwo techniczne. W sobotę odwiedził nas honorowy gość Pan Jerzy Ferdynand Adamski – wójt gminy Dydnia. Opowiedział nam o gminie, inwestycjach, sukcesach, zachęcał do ponownego odwiedzenia w przyszłym roku. Serce rośnie, kiedy się słyszy o tak prężnych działaniach, a na każdym kroku widać ile korzysta z tego lokalna społeczność. Pan Adamski okazał się być człowiekiem z wielką pasją, który przyczynia się nie tylko do rozwoju infrastrukturalnego gminy ale również do promocji kultury i sztuki. Odwiedzili nas również przedstawiciele lokalnych mediów, które od lat pomagają nam w promocji wydarzeń. Niedzielny poranek wypełniło spotkanie z podkarpackim Kolbergiem dr Bartoszem Gałązką. Próbował on dokonać syntezy pieśni dziadowskiej na Podkarpaciu. Czy się to udało? Wydarzenie to cieszyło się ogromnym zainteresowaniem.
Wszelkie wolne chwilę wypełniał nam dźwięk liry i śpiew Mistrza Stanisława, który na każdą okoliczność miał stosowną pieśń, to pewnie z tej drugiej setki /;o), Lirnicy kręcili korbą do różańca i do tańca. Dzień i noc brzmiała lira, w nocy szczególnie dobrze szła improwizacja wśród żaru płomieni i z gwieździstym niebem w tle (prawie jak z Vincenta van Gogha). W obliczu tak wielkiego zaangażowania sen zdawał się być zbyteczny. Jednak jak to mówią słowa pieśni dziadowskiej „… dajcie chleba chociaż bieda, bo dziadowi też jeść trzeba ...”, ktoś musiał czuwać nad tym, abyśmy nie opadli z sił. Na dziadowskich stołach zagościło przepyszne podkarpackie jadło, a wszystko to za sprawą wyjątkowej osoby Krystyny Gradus, która dbała o nas serwując nam tradycyjne, swojskie dania i przetwory z domowej spiżarni. Właściwie jedliśmy i graliśmy na przemian i jednocześnie /;o) Tak upłynęło te 3 niesamowite dni w Dolinie Sanu. Koniecznie musimy to powtórzyć, może za rok o jeden dzień dłużej /;o)
Uwieńczeniem spotkania była msza w kościele pw. Św. Michała Archanioła i Św. Anny w Dydni z czynnym udziałem lirników, podczas której na komunię lirnicy zagrali i zaśpiewali pieśń „Wszystka moja nadzieja” a na zakończenie hymn do Św. Michała. Obie pieśni odnalezione zostały podczas badań terenowych nad tradycją Podkarpacia.
„Jedzie, jedzie pan” - czyli dziadowski koncert zakończył III Podkarpackie Spotkania Lirników w Dolinie Sanu. Wszystko to dzięki gościnności proboszcza parafii Ks. Adama Drewniaka, który sam osobiści dał się porwać szaleństwu kręcenia korbą.
W programie koncertu znalazły się utwory z różnych epok. Jak to dziady mają w zwyczaju, wędrowaliśmy przez wieki. Przebyliśmy wiele wiorst muzycznych od średniowiecznych manuskryptów, poprzez muzykę folkową, dziadowską do tradycyjnych pieśni z Podkarpacia. Zabrzmiały śpiewy z starowłoskiego Laudario di Cortona i hiszpańskiego Cantigas de Santa Maria oraz „Arae Dei” z rymowanego Officium o Św. Stanisławie Wincentego z Kielczy z XIII w. Mistrz Stanisław wykonał tytułową pieśń „Jedzie, jedzie pan” opowiadając historię dwóch sióstr rodem z „Balladyny” J. Słowackiego. Widzowie usłyszeli mrożące krew w żyłach dziadowskie opowieści „O synowej, która udusiła ojca staruszka”, ”O dzieciobójczyni” oraz pieśń „Szła sierotka po wsi” dedykowaną Emilii Krężałek z Łęk Dukielskich . Lirnicy wykonali również tradycyjne pieśni o „Św. Mikołaju Biskupie” i „O Św. Józefie”. Instrumentalnie La Manfredina – La Rotta z Manuscrito de Londres z XIV w. zachęcała do tańca, co rozproszyło nieco klimat grozy. Ważnym punktem programu były prezentacje warsztatowe zarówno instrumentalne jak i wokalne. Uczestnicy wraz z wykładowcami wykonali francuskie tańce oraz kompozycję „Halways Schottische” Nigela Eaton'a. Uwieńczeniem Warsztatów u Mistrza „Pieśni jeszcze nie zapomniane” było wspólne wykonanie „Śpiewki o zbóju Madeju” - niesamowitej historii o zbrodni i nawróceniu. Koncert zakończył się wesoło Czardaszem na węgierską lirę korbową. W koncercie wystąpili: Mistrz Stanisław Wyżykowski, Barbara Bator, Maria Klich, Patrycja Frank, Joanna Burgiełł, Marta Sobota, Stanisław Nogaj, Maciej Harna, Maciej Bator, Szymon Olewniczak, Łukasz Sikora, Jan Lorenc.
Podkarpackie Spotkania Lirników powstają dzięki zaangażowaniu pasjonatów liry korbowej zarówno organizatorów jak i tych, którzy przemierzają setki kilometrów, aby wziąć w nich udział.
Wspólnie tworzymy coś niepowtarzalnego. Zgromadzeni wokół osoby Mistrza Stanisława Wyżykowskiego stajemy się jedną wielką „dziadowską” rodziną, u nas „Jestem dziadem” brzmi dumnie. Po wielu latach kręcenia korbą powołaliśmy do życia Wędrowny Uniwersytet Korbowy, który zajmuje się organizowanie spotkań, warsztatów, koncertów i różnych wydarzeń związanych z lirą korbową przez cały rok. Spotkania są zwieńczeniem naszych całorocznych działań i inspiracją do kolejnych szalonych, zakręconych pomysłów.
Dziękujemy Patronom Honorowym, Patronom Medialnym i wszystkim, którzy wspierają nasze działania. Korba kręcimy dalej i zapraszamy na kolejne spotkania.
Już niebawem Jesienne Kręcenie Korbą.
Napisz komentarz
Komentarze