Mijają 74 lata od pierwszego i jedynego użycia broni atomowej do działań zbrojnych, czyli zrzucenia przez Amerykanów bomby atomowej na Hiroszimę. 6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8.15 na japońskie miasto spadła 4-tonowa bomba uranowa.
Bomba „Little Boy”, którą Amerykanie zrzucili na Hiroszimę miała trzy metry długości, średnicę 70 centymetrów i zawierała ponad 60 kg wzbogaconego uranu. Po wybuchu w ciągu kilku sekund zginęło w ogniu ponad 78 tysięcy osób, a ponad 37 tysięcy zostało rannych. W temperaturze 3500 stopni Celsjusza przez kilka godzin wybuchały pożary. Zniszczeniu uległo blisko 90 procent budynków. Mówi Małgorzata Rodzik, fizyk.
Po zrzucie bomby, trzynaście kilometrów kwadratowych zabudowy po prostu zniknęło. Po pewnym czasie na konające miasto spadł ciężki, czarny, radioaktywny deszcz. Gigantyczny grzyb dymu i pyłu uniósł się na wysokość piętnastu kilometrów i był długo widoczny jeszcze z odległości sześciuset kilometrów od miejsca eksplozji.
9 sierpnia o godzinie 11:02 Amerykanie przeprowadzili kolejny atak, tym razem na miasto Nagasaki. W Nagasaki zginęły 74 tysiące mieszkańców, dalszych 45 tysięcy zmarło później. Łącznie w wyniku obu eksplozji - w Hiroszimie i Nagasaki - poniosło śmierć lub zostało dotkniętych skutkami promieniowania ponad 400 tysięcy osób.
W budowie bomby atomowej wykorzystanej przeciwko Japonii brali udział najwięksi naukowcy. Projekt „Manhattan” został zapoczątkowany w 1942 roku na polecenie prezydenta F. D. Roosevelta.
Piekło nuklearnych ataków zmusiło Japonię do kapitulacji 14 sierpnia 1945 roku.
Napisz komentarz
Komentarze